sobota, 12 marca 2016

Rozdział 1

Gdy doszłam do domu z daleka słychać było już krzyki i awantury moich rodziców. Tak było codziennie dziwię się tylko, że żaden z sąsiadów nigdy nie zadzwonił na policję. Szybkim krokiem weszłam do domu. Przez widok jaki tam zastałam zaczęłam cała drżeć. Moja mama leżała na podłodze, a ojciec ją kopał. Mimo tego, że bałam się jak cholera pobiegłam do niego i próbowałam się odsunąć. Był to mój błąd, bo ojciec uderzył mnie z pięści w twarz tak, że aż upadłam po czym wyszedł z domu mówiąc tylko "dwie kurwy". Matka pobiegła za nim. Miałam już tego wszystkiego dość. Pobiegłam do swojego pokoju i wyciągnęłam duża walizkę. Zaczęłam pakować do niej swoje ubrania i buty. Jako, że nie miałam ich dużo musiałam wziąć wszystkie, spakowałam jeszcze całą swoją kosmetyczkę i przybory z łazienki. Wzięłam swojego laptopa i różne ładowarki potrzebne do korzystania z moich sprzętów. Korzystając z okazji, że żadnego z rodziców nie ma w domu pobiegłam szybko do ich sypialni i z szafki wyciągnęłam kartę kredytową. Miałam tylko nadzieję, że są tam jakieś pieniądze. Wybiegłam szybko z pokoju i pobiegłam do swojego. Oglądnęłam się czy wzięłam wszystko co mi będzie potrzebne i biorąc walizkę za rączkę szybko zeszłam schodami na dół. Miałam już wychodzić z domu, lecz gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze sama się przeraziłam. Pod moim okiem był wielki siniak a moja warga krwawiła. Założyłam okulary przeciwsłoneczne na nos, aby jakoś ukryć podbite oko, a krew z wargi wytarłam w chusteczkę. Założyłam moją skórzaną kurtkę i razem z walizką wyszłam z domu. Poszłam na nogach do samego centrum South Shields. Z bankomatu wyciągnęłam wszystkie jakie tam były 500 funtów. Kartę połamałam na malutkie kawałeczki i wyrzuciłam do najbliższego strumyka. Schowałam pieniądze i poszłam na przystanek autobusowy. Autobus jadący w miejsce, do którego zmierzałam przyjechał po 2 godzinach. Całe szczęście, że było ciepło. W autobusie spędziłam kolejne ponad 2 godziny. Gdy zobaczyłam znak z napisem Doncaster ucieszyłam się co było rzadkością, bo jakoś nie pałałam nigdy entuzjazmem do tego miasta. Gdy autobus zatrzymał się na odpowiednim dla mnie przystanku to wysiadłam biorąc swoją walizkę. Po 10 minutach marszu byłam u swojego celu. Zapukałam w brązowe drzwi, a po chwili zza nich wyłoniła się głowa babci. 
-Jade?-spytała niedowierzając .
-Hej babciu-powiedziałam niepewnie, a kobieta wciągnęła mnie do swojego uścisku. A już po chwili stałam w salonie witając się z dziadkiem.
-Hej malutka, wiesz która godzina? Co ty tu robisz tak późno?-spytał dziadek.
-Przyjechałam was odwiedzić-uśmiechnęłam się lekko czego pożałowałam bo moja warga zaczęła krwawić, ale udało mi się to ukryć co chwilę ją oblizując.
-Mhm o 2 w nocy?-spytał. A w tym momencie po schodach zeszła moja kuzynka Perrie.
-Co tu tak głośno?-spytała blondynka.-Jade?!
-Yep-powiedziałam a dziewczyna rzuciła mi się na szyję jednak najdziwniejsze było to, że pachniała męskimi perfumami.
-Ściąg te okulary-powiedziała dziewczyna ściągając mi okulary, ale gdy zobaczyła moje podbite oko chciała mi je z powrotem założyć. Niestety dziadkowie i tak zdążyli zobaczyć moją twarz.
-Co ci się stało?!-krzyknęła babcia.
-Jutro wam wszystko opowiem, jestem teraz zmęczona, a i jeszcze jedno pod żadnym pozorem nie mówcie moim rodzicom, że tu jestem-powiedziałam i z walizką ruszyłam do pokoju, który zajmowałam zazwyczaj. Po przebraniu się w piżamę położyłam się do łóżka i momentalnie zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz