sobota, 12 marca 2016

Prolog

Dzisiaj zakończenie roku szkolnego. Gdy tylko zadzwonił mój budzik wstałam na równe nogi i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i owinęłam ciało ręcznikiem. Umyłam zęby i w samym ręczniku wróciłam do pokoju, aby wybrać ubrania na dzisiaj. Zdecydowałam się na czarne rurki, białą koszulę, czarne koturny, czarną torebeczkę i złotą biżuterię, którą dostałam od babci na święta. 
Tak wiem wiele z was się zdziwiło, że nie ubrałam sukienki, ale to nie moja wina, że ich nie lubię. Mój makijaż składał się z podkładu, różu, czarnego eyelinera, tuszu do rzęs i różowej szminki. Włosy tylko rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Spryskałam się jeszcze perfumami i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i ominęłam salon, gdzie na kanapie spali moi rodzice w akompaniamencie butelek po alkoholu i woreczkach po narkotykach. Weszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki. Wcale nie zdziwiłam się, że tam nic nie było. Rodzice znowu przetracili wszystkie pieniądze. Zdenerwowana wyszłam z domu udając się w kierunku szkoły.
Po skończonym apelu i odebraniu świadectw mogliśmy wrócić już do domu. Wszyscy cieszyli się, że to już są wakacje. Ja niekoniecznie. Gdy każdy zaczął biegać aby dostać się jak najszybciej do domu ja próbowałam robić to jak najwolniej, ponieważ wiedziałam co tam zastanę. W drodze powrotnej wstąpiłam jeszcze do cukierni po bułkę, bo nie jadłam śniadania, a w domu i tak nic nie ma. Moje drobniaki prawie już mi się kończą. Chodziłam po parku jedząc bułkę. Gdy zaczęło się ściemniać stwierdziłam, że będę wracać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz